16:22 / 18.10.2001 link komentarz (4) | Tuż za szpitalem Santa Maria, starym kamiennym szpitalem, Jose Rodriguez Montoya skręcił w lewo. Skręcił nagle, nagle przyspieszył, nagle zaczął biec. Jose biegł trzymając ręce w kieszeniach. Był tak wściekły, że jeszcze chwila, jeszcze sekunda i dałby komuś w ryj. Z otwartej palnąłby w ryj. Dlatego biegł z rękami w kieszeniach. Bo, słowo, dałby w ryj. W kieszeniach miał zebrane niedaleko szpitala kasztany.
. |